czwartek, 29 grudnia 2016

Przymusowy urlop i meblowe nowości.

No i się doczekałam...Właśnie się dowiedziałam, że nie jestem niezniszczalna. Przedświąteczny maraton szyciowy dał mi się we znaki i w drugi dzień Świąt powaliła mnie choroba. Ból nie do zniesienia, kto miał kiedyś rwę kulszową, ten wie, o czym piszę... Trzyma już 3 dni, zero spania, zero siedzenia, zero leżenia. Zastrzyki, leki, dziś prześwietlenie i nowina: połowa kręgosłupa do remontu. Ale jak to u wiecznej optymistki - zawsze szklanka do połowy pełna... To ja sobie też wytłumaczyłam, że za to druga połowa jest jeszcze całkiem dobra. Poza tym zawsze to lepsze niż staw biodrowy do remontu, co też było całkiem możliwe..
To może jakoś się pozbieram?
Więc świeżo po zastrzyku, nafaszerowana przeciwbólowymi lekami, zmrożona po krioterapii siadam do komputera i nadrabiam zaległości blogowe :) Zawsze to jakieś zajęcie pozytywne, bo bez zajęcia to ani rusz w takim wypadku.
Wyjątkowa okazja, żeby się pochwalić najnowszymi meblowymi pracami, a było ich ostatnio mnóstwo :)
Wiecie, że poza aniołami i nutkami uwielbiam róże, więc z różanymi motywami taka panienka:











Taki popularny mebelek, ale z potencjałem.
A do niego taborecik:



 Taca:



I kolejna, trochę pokropkowana, trochę pociapana. Czyli to, co lubię :)




Nowe dziewczynki na szafkach. Taka urocza z kotkiem:









I w sukienusi,  z kwiatami:






Mój ulubiony motyw skrzypiec pojawił się na tapicerowanym krześle i szafce. I tak zupełnie niechcący powstał muzyczny komplet:





Ze starego obitego skórą fotela w stanie agonalnym powstał taki tron:









Może znajdzie się do niego jakaś królowa ;)
Dalsze ambitne plany remontów muszą poczekać do mojego wyzdrowienia i muszę się przyznać, że przykro mi bardzo, bo po Nowym Roku miałam zrobić tyle nowych rzeczy do swojego domu...
A wszystko między innymi z powodu zupełnie niespodziewanego, nieplanowanego zakupu takich cudeniek:

Zakochałam się w nich od pierwszego wejrzenia i kupiłam nie myśląc nawet, gdzie je wstawię, bo miejsca w domu nie mam już wcale...
I pewnie będę musiała czegoś się pozbyć, żeby zrobić miejsce.
Kredensy nie mają co prawda górek, ale pomysł na nie już w mojej głowie świta, tylko musi jeszcze dojrzeć.
Muszę się przyznać, że mniejszy kredens już pomalowany, ale dziś go nie pokażę, bo chcę w całości, już ustawione, w nowej aranżacji :)
Mam nadzieję, że już wkrótce, kiedy tylko się trochę pozbieram...
Chociaż wiem, że czeka mnie dłuższe leczenie, a i tryb życia będę musiała pewnie trochę zmienić... ale może i dobrze mi taka terapia szokowa zrobi ...
Tymczasem ściskam Was mocno i serdecznie i życzę wspaniałej sylwestrowej zabawy i cudownego Nowego Roku! Niech będzie pełen radości, spełnionych marzeń i planów...
Bardzo dziękuję Wam wszystkim za tyle pięknych życzeń świątecznych i serdeczności, które ostatnio otrzymałam.
Trzymajcie się cieplutko, buziaki przesyłam
Dorota