środa, 8 lipca 2015

Trochę aniołowo i weekend na skraju czasu.

Witajcie, Kochani.
Już po wycieczce. :) Z ochotą i energią wróciłam do pracy.:)
Tak się u mnie znów romantycznie aniołowo porobiło...
Przed wyjazdem kilka nowych meblowych prac rozpoczętych, więc po powrocie wystarczyło wykończyć. Stoliczek na giętych nóżkach:

Sam kształt bardzo mi się podobał, lubię takie delikatne, romantyczne mebelki. Co prawda blat był w okropnym stanie, ale po wyszlifowaniu i pomalowaniu po dawnych zniszczeniach nie ma śladu. Transfer wyszedł wyjątkowo udany i to za pierwszym podejściem.

Motyw aniołów robiony ostatnio na stoliku- biureczku ty razem na kartkach z francuskiej gazety.



Przetarcia oczywiście muszą być, bez nich wszystko wydaje mi się niewykończone. :)


Stolik szybko znalazł  właściciela i pojechał do nowego domu. Mam nadzieję, ze będzie mu tam dobrze.:)
W podobnym stylu zrobiony mniejszy:


I znów jak to u mnie: biało, przecierki i transfer:




W szyciu też trochę aniołów:



Romantyczny nastrój w całym domu...
Nie wiem, jak Wy, Kochani, ale ja bardzo lubię, kiedy moje prace wędrują do fajnych miejsc i ludzi. Czasem zastanawiam się, do kogo trafi to , co robię... kogo ucieszy...
Bo to w końcu jakby kawałek mnie. :)
Ostatnio w związku z tym zdarzyła mi się taka cudna historia...
Pamiętacie te krzesła ?


Znalazły nowych właścicieli. Spakowane pojechały w drogę i mógł być to koniec historii... Ale za kilka dni dostałam wiadomość ze zdjęciem krzeseł w nowym domu. Strasznie to miłe, kiedy klient jest zadowolony, jeszcze milsze zobaczyć miejsce...
Zajrzałam....i natychmiast mi się spodobało. Co tam spodobało, byłam zachwycona! Pomyślałam: kurcze, jacy fajni ludzie, jakie cudowne miejsce...może tam kiedyś pojadę?
No i proszę: niespodzianka. :) Moja córka z synem po cichutku i z zaskoczenia  zrobili mi prezent: weekendowy pobyt w tym niesamowitym miejscu! A miejsce absolutnie fantastyczne!
Stara, drewniana leśniczówka na skraju województwa opolskiego, niedaleko Wielunia. Na środku podwórka ogromny, rozłożysty dąb Dzidek. Wokół niego toczy się powoli życie...
W leśniczówce dwie artystyczne dusze .
Ludzie niesamowicie mili, serdeczni i cudownie, pozytywnie zakręceni: Ania i Grześ.


Prowadzone przez nich gospodarstwo agroturystyczne to miejsce z duszą, pełne inspiracji. Miejsce NA SKRAJU CZASU....

http://naskrajuczasu.blackgoose.pl/wpccategories/onas/

Ania, ciepła, przemiła osoba, niesamowicie kreatywna i z kapitalnym poczuciem humoru szyje takie cudeńka:




Po kilku minutach czułam się, jakbym znała ich od lat. Wokół tyle absolutnie "odjechanych" pomysłów...

Z takim poczuciem humoru, że nie sposób się nie uśmiechać.








Oboje prowadzą warsztaty artystyczne, tworzą fantastyczne meble i dekoracje. Mają cudowne, otwarte spojrzenie na świat i są
MEGA POZYTYWNI.
A wszystko w takim otoczeniu:












Bawiłam się świetnie. Naładowałam akumulatory.
Dużo w okolicy pięknych miejsc do zwiedzania:  pałac w Ożarowie, cudne, stare miasteczko Byczyna, muzeum w Wieluniu.
Nie zobaczyłam wszystkiego, ale z pewnością tam jeszcze pojadę, mam nadzieję że nie raz.  Zwłaszcza, że w Wieluniu jest też targ staroci...;)
Siedząc tam myślałam,że to miejsce stworzone dla takich jak my: rękodzielników, pozytywnie zakręconych....różnych niepokornych dusz. Jak świetnie by było w takim miejscu urządzić jakieś "blogowe" spotkanie....
Co o tym myślicie? Jest nas trochę z tej strony Polski?
Tyle fajnych znajomości, tyle cudownych ludzi poznajemy prowadząc to nasze blogowe życie...a gdyby się czasem spotkać w realu...?
Z taką myślą Was Kochani (Kochane?) zostawiam.
Cieszę się, że zaglądacie i dajecie tyle pozytywnej energii.
Buziaki Wam wszystkim serdeczne przesyłam! :)