poniedziałek, 7 grudnia 2015

Robię się na szaro.

Witajcie, Kochani!
 Znalazłam dziś chwilkę czasu w tej przedświątecznej gonitwie, więc z radością tu zaglądam, bo nie wiem, kiedy znowu taka chwila będzie. Przy maszynie właściwie na okrągło, z przerwami na spanie i jedzenie, ale co tam....taka praca.
Wszyscy planują święta, ja oczywiście jeszcze w lesie. W tym roku będzie u mnie spokojnie, gości niewiele, raczej w gronie najbliższych, to i szaleństwa żadnego nie planuję. Za to plany na "po świętach" już są. Tak pomyślałam ostatnio, że "kobieta zmienną jest" i mnie to też dotyka oczywiście. Zwłaszcza w kwestii dodatków do domu. Jak to dobrze, że u mnie wszystko w bieli, bo i wariacje w dodatkach łatwiej przeprowadzić. W zeszłym roku zakochałam się w pudrowym różu i kropkach...Ledwo zaczęłam te akcenty do domu wprowadzać, a już odkryłam następny kolor.
Całkiem dla mnie nowy, bo nie przepadałam za nim jakoś, wolałam kremy, delikatne beże i kolory naturalne. Ostatnio naszło mnie na szarość. W sumie, Ameryki nie odkryłam, szary w modzie, ale w moim domu coś nowego. No i poszło...zaczęło się od poduszek, a teraz szycie świątecznych ozdób na całego:






A kiedyś myślałam, ze szary jest smutny...
















No i już na styczeń plany...zrobić nowe dodatki dla siebie do domu, szarość z pewnością będzie. Aż korci mnie jakiś nowy meblowy akcent. Pamiętacie mebelki, które zrobił mój mąż?




Znalazły miejsce w innych domach, ale i u mnie czuję, że nie obędzie się bez małego malowania, bo to połączenie bieli z szarością to jest dokładnie to, co mnie ostatnio zachwyca. A może i kawałek jakiejś ściany....???
No i jak tu się nudzić, kiedy wciąż w głowie jakieś nowe pomysły...
A za oknem widok mnie przeraża. I nie chodzi tylko o pogodę. W tym tygodniu podłączenie ścieków po 30 latach czekania. A miało być latem.... Opóźnienie takie , że przed samymi świętami zostałam z przeoranym podwórkiem, wjazdem, wykopanymi drzewami, krzewami, zdjętym chodnikiem, popsutą bramą i ogólnym bałaganem... Aż smutno wyjść za drzwi. Dobrze, ze jestem niepoprawną optymistką, bo już znalazłam jakieś pocieszenie. Od wiosny urządzanie całości od nowa... mam nadzieję, że lepiej i porządniej. Może wreszcie ogarnę zaniedbany ogród i trawnik, który wciąż czekał na lepsze czasy.
Na dziś koniec, jeszcze praca czeka....Mam nadzieję, że wpadnę tu jeszcze za kilka dni, bo zdjęć tyle czeka i tyle rzeczy, które chcę Wam pokazać.
Miłego wieczoru wszystkim życzę i mnóstwo inwencji twórczych przed świętami.
Trzymajcie się cieplutko :)